Irak, Erdogan „ostrzega” dziś Kurdów przed wyborami niepodległościowymi

   

Wideo: Wybory w referendum w sprawie niepodległości Kurdystanu

 

 

Prezydent Turcji Recep Tayyp Erdogan zagroził irackiemu Kurdystanowi, w którym obecnie toczy się konsultacyjne referendum w sprawie niepodległości, działaniami militarnymi i sankcjami gospodarczymi. „Wszystkie opcje są rozpatrywane w odniesieniu do Iraku i Syrii” - powiedział Erdogan podczas konferencji prasowej w Ankarze, według prorządowego serwisu informacyjnego „Hurryet Daily News”. „Po wyzwoleniu 2000 kilometrów kwadratowych od Państwa Islamskiego w Iraku robimy nowy krok i nie będziemy się temu powstrzymywać w Iraku”. Erdogan mówił też o blokowaniu tureckich rurociągów, które codziennie transportują tysiące baryłek ropy z Kurdystanu. W niedzielę siły zbrojne Ankary rozpowszechniły wiadomość, że zniszczyły w północnym Iraku skład broni i amunicji PKK, Partii Pracujących Kurdystanu. Ta ostatnia jest uważana przez rząd Ankary za organizację terrorystyczną.

Głosowanie rozpoczęło się dziś w sprawie referendum w sprawie niepodległości irackiego Kurdystanu, autonomicznego regionu w północnym Iraku, zamieszkałego głównie przez Kurdów. Referendum jest popierane przez niektóre lokalne partie kurdyjskie i przez prezydenta Masouda Barzaniego, ale jest ono uważane za nielegalne przez centralny rząd Iraku, który zagroził podjęciem poważnych działań w przypadku jednostronnego ogłoszenia niepodległości. Głosowaniu sprzeciwia się również wiele innych krajów - zwłaszcza tych, które mają mniejszości kurdyjskie na swoich terytoriach - i stworzyło kilka podziałów w Kurdach.

Nikt nie wie, co może się zdarzyć przed referendum i po nim, również dlatego, że wciąż trwa wojna w Iraku z resztkami Państwa Islamskiego (lub ISIS). Kurdowie twierdzą, że nie ma się czego bać, że głosowanie - z którego najprawdopodobniej wyłoni się większość za niepodległością - jest po prostu pierwszym krokiem w kierunku „przyjaznego rozwodu” z Iraku: « Nie zaczniemy używać siły - powiedział szef delegacji kurdyjskiej negocjującej z rządem Bagdadu - dążymy do dialogu i pokojowego rozwiązania ”. Jednak Irak niekoniecznie się zgadza.

Jak powstało referendum
Kurdowie, będący czwartą co do wielkości grupą etniczną na Bliskim Wschodzie, zawsze próbowali stworzyć niezależne państwo kurdyjskie, ale nie udało im się to z powodu sprzeciwu krajów, w których mieszkali, głównie Iraku, Iranu, Turcji i Syrii. Od 1991 roku, roku narodzin autonomicznego regionu irackiego Kurdystanu, iraccy Kurdowie stali się narodową grupą kurdyjską korzystającą z najwyższego poziomu autonomii rządu (dziś są też Kurdowie syryjscy, którzy stworzyli de facto państwo na północy kraju). Syrii, ale ich rząd nie jest przez nikogo uznawany).

W 2014 obecny prezydent irackiego Kurdystanu, Masoud Barzani, próbował wykorzystać słabość ówczesnego rządu irackiego do przeprowadzenia pierwszego referendum w sprawie niepodległości regionu: państwo islamskie właśnie podbiło Mosul, a rząd iracki wyszedł z złamane kości, tracąc wpływy na północy kraju. Ale potem ISIS zaczęło zmierzać w kierunku Erbil, stolicy irackiego Kurdystanu, a Barzani został zmuszony poprosić o pomoc Amerykanów w obronie terytorium: w zamian Stany Zjednoczone poprosiły go o anulowanie, a przynajmniej przełożyć referendum, które zrobił. Dziś stanowisko Amerykanów w sprawie niepodległości Kurdystanu nie zmieniło się, z co najmniej dwóch powodów: Stany Zjednoczone obawiają się, że niepodległość irackiego Kurdystanu może rozpocząć nowe konflikty, na przykład między Arabami a Kurdami, powodując niestabilność państwa Islam okazał się bardzo dobry w wykorzystywaniu; a następnie dlatego, że referendum przeciwstawia się Turcja, członek NATO i ważny sojusznik Amerykanów na Bliskim Wschodzie. Turcja obawia się, że niezależność irackich Kurdów może podsycać walkę tureckich Kurdów, którzy od wielu lat starają się z tureckimi siłami bezpieczeństwa na południu kraju.

Wrażenie jest takie, że Barzani, prezydent irackiego Kurdystanu, zwołał referendum w celu wykorzystania pozycji zdobytej w ostatnich latach przez Kurdów dzięki zwycięstwom z Państwem Islamskim w północnym Iraku. Teraz, gdy Państwo Islamskie ma zostać pokonane, przewaga ta może szybko się zmniejszyć. Z tego powodu 15 września iracki parlament kurdyjski przyjął propozycję przeprowadzenia referendum 25 września, nawet jeśli praktycznie nie było czasu na zorganizowanie wiarygodnego głosowania, zaakceptowanego w jakiejś formie przez rząd Bagdadu.

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych punktów w referendum jest ustalenie, gdzie będziemy głosować. Referendum prawdopodobnie odbędzie się nie tylko na terytoriach irackiego Kurdystanu, ale także na okolicznych terytoriach, które kurdyjski peszmerga, armia irackiego Kurdystanu ukradli w ciągu ostatnich lat państwu islamskiemu (fragmentom północnego Iraku).

L 'Ekonomista powiedział na przykład szczególny przypadek prowincji Kirkuk, również kwestionowany ze względu na duże zasoby ropy. Kirkuk to wieloetniczna prowincja położona blisko irackiego Kurdystanu: jej bezpieczeństwo gwarantuje kurdyjska peszmerga, ale to rząd Bagdadu tworzy prawa; jej gubernator jest Kurdem, ale większość urzędników w prowincji to Arabowie. Decyzja lokalnego wojewody o poparciu referendum rozgniewała premiera Iraku Haidera Abadiego i sprowokowała ostrą reakcję parlamentu narodowego, który głosował za odsunięciem gubernatora od władzy. Ponadto niektóre szyickie milicje, które walczą przeciwko Państwu Islamskiemu u boku rządu Bagdadu, zagroziły militarną interwencją w Kurdystanie: przywódca Badr, największej i najlepiej uzbrojonej spośród tych milicji, powiedział, że jego grupa będzie próbowała zablokować referendum w sprawie wejścia do Kirkuku w przyszłym tygodniu, kiedy przenosi się do pobliskiego miasta Hawija. Operacje wojskowe mają rozpocząć się 23 września, dwa dni przed referendum. Gubernator Kirkuk odpowiedział na groźby, mówiąc: „Ten sam peszmerga, który zablokował wejście ISIS do miasta, zatrzyma także szyicką milicję”.

Aby zrozumieć, w jaki sposób terytoria poza irackim Kurdystanem, analityk Arond Lund, zagłosuje w referendum przeprowadziłem wywiad Carl Drott, ekspert ds. Mniejszości zamieszkujących równinę Niniwy, na zachód od irackiego Kurdystanu. Drott powiedział: „Wielu mieszkańców Równiny Niniwy, a także Jazydów mieszkających w regionie Sindżar, wydaje się popierać jakąś formę samorządu. Podczas gdy rywalizujący politycy twierdzą, że te terytoria powinny znajdować się w Iraku lub Kurdystanie, zwykli ludzie są generalnie bardziej pragmatyczni. Dla nich najlepszą opcją jest jakaś forma ochrony międzynarodowej, ale jeśli staną przed wyborem między Bagdadem a Irbilem, wszystko będzie zależeć od złożonej im oferty ”.

Pierwszą rzeczą do powiedzenia jest to, że nie ma pełnej zgody na referendum wśród samych irackich Kurdów. W miastach, w których rządzi Partia Demokratyczna Kurdystanu (PDK), partia Barzaniego, poparcie dla referendum jest bardzo szerokie, na przykład w Erbil i Dohuk. Jednak tam, gdzie rządzi Patriotyczna Unia Kurdystanu (PUK), inna partia kurdyjska, ale polityczny rywal PDK, trudniej jest znaleźć oznaki zbliżającego się głosowania. L 'Ekonomista napisał, że idąc przez rynek Sulaymaniyah, miasta na południowy wschód od Erbil rządzonego przez PUK, nie znalazł nawet Kurda chętnego do głosowania.

Problemem nie jest sprzeciw wobec kurdyjskiego projektu niepodległościowego, ale rząd Barzaniego, uważany przez wielu jego rywali za zgubny, a także nielegalny. Barzani jest prezydentem irackiego Kurdystanu od 2005 r., A jego druga i ostatnia kadencja zakończyła się w sierpniu 2013 r.: Po przedłużeniu kadencji o dwa lata na podstawie decyzji parlamentu kurdyjskiego, w sierpniu 2015 r. Barzani uzyskał dalsze przedłużenie o kolejne dwa lata. , tym razem zatwierdzony przez Radę Doradczą Kurdystanu, organ rządowy. Jednak polityczni rywale Barzaniego argumentują, że ta decyzja była nieuzasadniona. Sprawę komplikuje fakt, że Barzani zwołał kolejne wybory parlamentarne i prezydenckie na 1 listopada, nieco ponad miesiąc po referendum. Barzani powiedział, że nie pojawi się ponownie na prezydenta, ale jego krytycy uważają, że może wykorzystać zwycięstwo w referendum do uzyskania konsensusu wśród Kurdów i ponownego startu w wyborach.

Zwołanie referendum w Kurdystanie wywołało wiele zawirowań również za granicą. Turcja i Iran, kraje graniczące z irackim Kurdystanem i mające liczne społeczności kurdyjskie, zagroziły zamknięciem swoich granic i anulowaniem umów handlowych i bezpieczeństwa z rządem Erbilu. Prezydent Turcji Recepì Tayyip Erdogan, mimo że jest sojusznikiem rządu irackiego Kurdystanu, nazwał Barzaniego „politycznie niedoświadczonym” za chęć przeprowadzenia referendum, które może mieć poważne konsekwencje w regionie. Jak wspomniano, Stany Zjednoczone - które są sojusznikami Kurdów i które pomogły im na przykład w ustanowieniu autonomicznego regionu Kurdystanu w 1991 r. - również sprzeciwiły się referendum. Dla Amerykanów jest to bardzo skomplikowana sytuacja, biorąc pod uwagę, że są oni sojusznikami zarówno Kurdów, ważnych sojuszników w wojnie z Państwem Islamskim, jak i irackiego rządu Abadi.

Syria lub to, co pozostało po syryjskim rządzie, musi zostać dodane do listy przeciwników referendum. W ostatnich latach prezydent Syrii Bashar al Assad kilkakrotnie powiedział, że jego celem jest odzyskanie wszystkich terytoriów utraconych w wojnie, a zatem nawet tych, które są teraz rządzone przez Kurdów: widzenie sąsiadującego państwa podzielonego na dwie części może podsycić dążenia niepodległości kurdyjskiej Syryjczycy, którzy mieliby również okazję wykorzystać swoją centralną rolę w wojnie przeciwko państwu islamskiemu w Syrii.

Jest tylko jeden kraj, który popiera referendum: Izrael. Od lat sześćdziesiątych Izraelczycy utrzymywali dyskretne kontakty z Kurdami, których postrzegali jako potencjalną „siłę buforową” zdolną zrównoważyć Arabów, wrogów Izraela. Te oceny nadal wydają się aktualne. Dziennikarz Zvi Bar'el pisał dalej Haaretz że publiczne poparcie premiera Izraela Benjamina Netanjahu dla sprawy kurdyjskiej również nie zostało dobrze przyjęte przez Kurdów. Powiedział kurdyjski urzędnik z Erbil Haaretz że lokalne władze oczekują od Izraelczyków większej dyskrecji, aby nie antagonizować wrogów Izraela - takich jak Iran - i być może uzyskać od nich jakieś wsparcie.

Co może się stać dalej?

W ostatnim wywiadzie dla gazety al Sharq al AwsatBarzani, należący do Arabii Saudyjskiej, wykluczył odroczenie głosowania, chyba że otrzyma solidne gwarancje, że Irak i jego sojusznicy zaakceptują wynik referendum, nawet jeśli wygra głosowanie za niepodległością. Jednak według niektórych analityków Barzani mógł pod pewnymi warunkami zmienić swoje plany. Kamal Chomani, kurdyjski dziennikarz i analityk z Tahrir Institute for Middle East Policy, powiedział analitykowi Aronowi Lundowi, że Barzani próbuje wykorzystać referendum jako narzędzie do uzyskania dobrego porozumienia politycznego: na przykład amerykańskiego wsparcia w negocjacjach z rządem. Irakijczyków za niepodległość Kurdystanu lub jakąś formę poparcia publicznego, która daje solidność kurdyjskim żądaniom. Barzani mógłby także spróbować dojść do porozumienia z kurdyjskimi partiami opozycyjnymi, które sprzeciwiły się referendum, ponieważ uważają, że moment jego wezwania był całkowicie zły: Barzani, mówi Chomani, mógłby wykorzystać referendum, aby przekonać je do pozostawienia go na stanowisku prezydenta. jeszcze przez jakiś czas.

Źródło: post